Artykuły

Artykuł W. Domagalskiego - Grupa "Suchego" Część I

GAZETA POLSKA, 25 lutego 2009

Historia grupy zorganizowanej przez Waldemara Różyckiego "Suchego" stanowi jeden z najbarwniejszych, a jednocześnie całkowicie zapomnianych epizodów z historii warszawskiej konspiracji po wprowadzeniu stanu wojennego. Dotyczy młodych ludzi, którzy w "noc generałów" liczyli średnio po 18-21 lat. Jeden z najstarszych - "Czarny" - miał 25 lat. Wychowani na lekturach historycznych, zafascynowani m.in. Szarymi Szeregami, nie zadawali sobie pytania, czy należy walczyć z "czerwonym", tylko jak zrobić to najskuteczniej. Członkowie tych poszczególnych sekcji pochodzili z tych samych szkół lub osiedli. Zasługą "Suchego" było to, że potrafił ich zebrać i stworzyć spójną strukturę.

Poza związkowym gorsetem

W styczniu 1982 r. "Suchy" spotkał się z Jackiem Juzwą "Grzegorzem". Ten był już wówczas członkiem kierownictwa Komitetu Porozumienia Międzyzakładowego "Solidarność", podziemnej struktury związkowej obejmującej tajne komisje z kilkudziesięciu zakładów pracy z Warszawy i Mazowsza. Grupa określana jako specjalna miała dokonywać akcji ulotkowych, malowania na murach itp. Młodzi działacze chcieli jednak znacznie radykalniejszych działań i coraz trudniej mieścili się w zbyt ciasnym dla nich związkowym gorsecie. Wczesną wiosną "Grzegorz" nawiązał ścisłą współpracę z Teodorem Klincewiczem, który właśnie w tym okresie tworzył swoje Grupy Oporu. W ten sposób grupa "Suchego" formalnie należała do Komitetu Porozumienia Międzyzakładowego "Solidarność" (KPMS), otrzymując zresztą stamtąd pomoc finansową przeznaczaną na przygotowanie akcji, a faktycznie była włączona w struktury Klincewicza.

Podstawową strukturą w grupie była sekcja zorganizowana na trzech poziomach. Pierwszy, kilkuosobowy rzut, stanowili bezpośredni uczestnicy akcji. Drugi i trzeci osoby wspomagające, użyczające swoich mieszkań na spotkania i magazynowanie sprzętu, czasem włączające się w akcje, kolportujące bibułę. Do tego trzeba doliczyć łączniczki utrzymujące komunikację pomiędzy poszczególnymi sekcjami. Te z kolei obsługiwały skrzynki kontaktowe mieszczące się przede wszystkim w elektrycznych i gazowych puszkach rozdzielczych na klatkach schodowych, pod tablicami informacyjnymi i w kabinach wind. Skrzynki takie działały m.in. w budynkach przy Starzyńskiego 10, Darwina 18, Wandy 15, Zwycięzców 4c. Zostawiały tam - średnio dwa razy w tygodniu - meldunki pisane na niewielkich kartkach z zaszyfrowanym tekstem. Od lipca w mieszkaniu Jadwigi Kryńskiej przy ul. Bolesławickiej 22 m. 157 zaczęły się odbywać regularne spotkania szefów sekcji oraz "Grzegorza", zapewniającego łączność z kierownictwem Grup Oporu, KPMS, a pośrednio z władzami Regionalnej Komisji Wykonawczej. Tam też uzgadniano szczegóły kolejnych akcji, a Juzwa dostarczał ulotki i sprzęt. W tym właśnie okresie działały już sekcje: wolska, kierowana przez Marka Gajka "Dratwę", z Pragi Północ "Kajtka", żoliborska Janusza Kamieńskiego "Bartka", "Czarnego", praska Piotra Jakubicza "Jakuba". We wrześniu dołączyła jeszcze sekcja Andrzeja Kuncewicza "Hiszpana" i "Gabriela" z Pragi Południe.

W sierpniu 1982 r. zorganizowany został obóz szkoleniowy w Jastrowie, niewielkiej miejscowości między Piłą a Szczecinkiem. Jego celem była przede wszystkim nauka podstaw samoobrony. Zajął się tym instruktor karate, którym najprawdopodobniej był Andrzej Niedek "Alek". Poza członkami sekcji były tam również trzy łączniczki. 20 VIII Różycki odebrał od pozostałych uczestników szkolenia przysięgę, której rotę ułożył "Dratwa", wzorując się na Szarych Szeregach. Pięć dni później wszyscy musieli wracać do Warszawy. Grupa miała dokonać swej pierwszej poważniejszej akcji.

Chrzest bojowy

26 sierpnia na terenie Zakładów Mechanicznych "Ursus" odbył się wiec załogi. Przewidywano atak ZOMO. Do zakładów prowadziły dwie drogi dojazdowe, którymi mogły dotrzeć siły pacyfikacyjne. Grupa "Suchego" dostała polecenie zatrzymania ich. Do dyspozycji mieli kolce, dwa duże pojemniki z olejem, po ok. 30 litrów każdy, oraz krótkofalówki. Akcją kierował "Grzegorz", a drogi dojazdowe obstawiały sekcje dowodzone przez "Dratwę" i Marka Harasiuka "Generała". Łączność krótkofalowa nie zadziałała ani przez moment. Pozostało liczyć na refleks obserwatorów, którzy mieli sygnalizować pojawienie się opancerzonych kolumn. Te jednak nie nadjeżdżały. Kiedy już zamierzali się rozejść, zobaczyli szybko zbliżające się oddziały ZOMO. Dalej wszystko potoczyło się zgodnie z planem. Kolce zostały rozrzucone, olej rozlany w odpowiednim momencie, a wszyscy bezpiecznie rozbiegli się i dotarli do miejsc odpraw. Kolumny zostały zatrzymane na krótko, około trzech minut. Okazało się, że ilość rozlanego oleju była zbyt mała, ale na tyle wystarczająca, by uczestnicy wiecu w Ursusie zdążyli się rozejść. Akcja bardzo podbudowała członków grupy, tym bardziej że została opisana w najbliższym numerze "Tygodnika Mazowsze". Poczuli, że stać ich na jeszcze więcej.

Gazem z ręcznego miotacza

Następny sprawdzian przyszedł kilka dni później, podczas manifestacji 31 VIII na terenie Starego Miasta. Wydarzenia wymykały się spod kontroli, rozproszone grupy demonstrantów przemieszczały się z miejsca na miejsce i nie byli w stanie sprawdzić swoich umiejętności w zakresie ochrony manifestacji. Całą akcję można by uznać za zupełnie nieudaną, gdyby nie jeden incydent. Grupa, dysponująca sprzętem zabezpieczającym przed skutkami gazu łzawiącego, stanęła w pewnym momencie naprzeciw szpaleru zomowców. I okazało się, że tamci widząc zorganizowaną gotową do walki grupę manifestantów, cofnęli się. Znów upewnili się, że mogą wiele zdziałać.

Jedną z najbardziej udanych akcji grupy "Suchego" było "zagazowanie" teatru Syrena, który wyłamał się z aktorskiego bojkotu. Tym razem był to pomysł, który został zainicjowany w grupie. Szczegóły akcji, jak w innych przypadkach, opracował "Generał", a wykonanie przypadło "Suchemu" i "Dratwie". W akcji, która obyła się 29 X, według jej uczestników brało udział od 4 do 6 osób. Wszyscy, ubrani w garnitury, zasiedli na widowni i spokojnie przeczekali do przerwy. Gdy zaczynała się druga część spektaklu, bileterki ponaglały czekających w holu uczestników akcji. Ci spokojnie wyczekali na moment, kiedy widzowie zasiądą na miejscach, wtedy wkroczyli na moment do sali i rozbili ampułki ze "smrodami" o podłogę. Podczas ucieczki jeden ze spóźnionych widzów próbował zatrzymać Różyckiego. "Wówczas Różycki użył wobec niego gazu z ręcznego miotacza, a następnie zbiegł z miejsca zdarzenia" - jak zanotowano kilka miesięcy później w materiałach Wydziału Śledczego Prokuratury Wojewódzkiej. Co ciekawe, "Suchy" w 1983 r. znalazł się w jednej celi z Adamem Borowskim, organizatorem podobnej akcji zasmrodzenia, przeprowadzonej w teatrze Komedia.

Tuż przed pierwszymi aresztowaniami

Ostatnie dwa miesiące 1982 r. to kontynuacja standardowych dla grupy akcji ulotkowych, "zasmradzania" mieszkań kolaborantów oraz kilka akcji, które zostały w ostatniej chwili odwołane. Jedna z nich, znów zaplanowana przez "Generała" na dzień planowanych manifestacji - 11 listopada, miała polegać na rozrzuceniu kolców wykonanych z czterech zaostrzonych metalowych prętów. Planowano użyć ich m.in. w pobliżu zajezdni autobusowych MZK. "Generał" miał przygotowanych kilkadziesiąt takich kolców. Juzwa w ostatniej chwili odwołał akcję. Podobnie było z pomysłem podpalenia przy użyciu "koktajli Mołotowa" budynków KD PZPR Warszawa-Śródmieście i Komisariatu MO na Starym Mieście. Na początku grudnia, co dziś wydaje się zaskakujące, z RKW za pośrednictwem Ewy Kulik i Juzwy do grupy dotarło zlecenie pobicia emerytowanego oficera MSW Józefa Mackiewicza oraz ukarania Bożeny Kandalskiej. Ten pierwszy, ponieważ zadenuncjował jedną z ukrywających się osób, a Kandalska była odpowiedzialna za zwolnienie z pracy 43 sędziów. W styczniu 1983 r. miała być oblana farbą lub lakierem. 20 grudnia "Hiszpan" wraz z łączniczką udał się do mieszkania Mackiewicza udając świadków Jehowy. Po tym rozpoznaniu następnego dnia ustalono szczegóły. "Generał" zastrzegł sobie osobisty udział i kierowanie akcją, która miała być wykonana następnego dnia, czyli 22 XII. Jednak właśnie wtedy zaczęły się pierwsze aresztowania.


Włodzimierz Domagalski
w latach 80. działacz "Solidarności Walczącej".
Obecnie koordynator Encyklopedii Solidarności na terenie Mazowsza, członek redakcji Encyklopedii


Waldemar Ludomir Różycki "Suchy"

Ur. 7 V 1958 w Wołominie. W 1982 przerwał studia na Wydziale Prawa UW. W 1982 szef grupy specjalnej Komitetu Porozumienia Międzyzakładowego "Solidarność", związany równocześnie z Grupami Oporu "Solidarni". Organizator i koordynator akcji ulotkowych, akcji malowania napisów na murach, "zasmradzania" oraz innych akcji specjalnych, m.in. wrzucenia granatu łzawiącego do gmachu Kolegium ds. Wykroczeń Warszawa-Śródmieście. Aresztowany 3 I 1983, przebywał w AŚ Komendy Stołecznej MO i (od 15 I 1983) w CAŚ. Zwolniony 5 VIII 1983 na mocy amnestii. Współorganizator i przewodniczący Tymczasowej Komisji Oddziału "Solidarność" Wołomin (1985-1989). Pomysłodawca i redaktor "Kuriera Wołomińskiego" (1986-1988). Organizator i koordynator sieci kolportażu wydawnictw niezależnych w Wołominie i pobliskich miejscowościach (1982, 1984-1989).

Właściciel firmy handlowej (1989-1991); właściciel "Księgarni przy Agorze" w Warszawie (1991 do dziś). wiceprzewodniczący Wołomińskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego (1989); członek Stowarzyszenia Księgarzy Polskich (2006-2009).

Wróć