Artykuły

Artykuł W. Domagalskiego - Grupa "Suchego" Część II

GAZETA POLSKA, 4 marca 2009

Aresztowania rozpoczęły się od członków sekcji Andrzeja Kuncewicza "Hiszpana". 22 XII 1982 r. na ul. Podchorążych patrol MO zatrzymał przypadkowo, jak się wydaje, braci Jędrychów - Janusza "Listka" i Sławomira "Tancerza", wracających spod domu Józefa Mackiewicza. Mieli przy sobie ręczne miotacze gazu przygotowane do akcji pobicia tego donosiciela.

W rękach esbeków

W kolejnych dniach esbecy zatrzymali samego "Hiszpana" i Marka Peca "Kaprala". Funkcjonariusze z MSW szybko zorientowali się, że trafili na grupę bardzo radykalnej młodzieży. Do pierwszych przesłuchań byli kierowani specjaliści od szybkiego wymuszania zeznań. Dzielili się oni na "starszych", często pamiętających czasy stalinowskie, którzy bili jak popadło, i "młodszych", którzy uderzali tak, by nie zostawiać śladów. Po pierwszych przesłuchaniach funkcjonariusze SB pojawili się w mieszkaniu Jadwigi Kryńskiej. Równocześnie zaczęły zeznawać trzy 18-20-letnie łączniczki: Małgorzata Drynio "Magda", Beata Cembrzyńska "Stokrotka" i Elżbieta Rozesłaniec "Modliszka". Ta ostatnia załamała się i opowiedziała szczegółowo esbekom nie tylko, o czym wiedziała, ale i to, czego się domyślała. A wiedziała dużo, ponieważ od X 1982 r. mieszkała u Kryńskiej, gdzie nieodpłatnie zajmowała jeden pokój, pod warunkiem że będzie go udostępniać na spotkania szefostwa grupy. Bywali tam m.in. "Hiszpan", Jacek Juzwa "Grzegorz", Marek Harasiuk "Generał" i inni. Ustalali tam szczegóły kolejnych akcji.

Śmierć "pani Jadzi"

Kiedy w dniu 31 XII 1982 r. esbecy rozpoczęli przesłuchanie J. Kryńskiej, dysponowali już rozległą wiedzą na temat grupy Waldemara Różyckiego "Suchego". "Pani Jadzia", bo tak ją nazywano, różniła się od pozostałych wiekiem i doświadczeniem życiowym. Ta 44-letnia wówczas kobieta miała za sobą bardzo nieudane małżeństwo, samotne wychowanie córki i wreszcie narodziny wnuczki, na którą przelała wszystkie swoje uczucia. Z dużo młodszymi członkami grupy "Suchego" łączył ją radykalny antykomunizm. Czuła się za wszystkich odpowiedzialna, a równocześnie zawsze służyła im pomocą i radą. Funkcjonariusze SB, znający już szczegóły jej życia osobistego, uderzyli w najczulszy punkt. Podczas przesłuchań, trwających w sumie 48 godzin, straszyli, że aresztują córkę i zięcia, a wnuczka zostanie umieszczona w domu dziecka. Jednak próby jej złamania nie powiodły się, nikogo nie wydała, odmówiła zeznań, ale kiedy ją wypuszczono, była zdruzgotana. Przekonana, że dręczenie będzie trwało dalej, postanowiła problem rozwiązać szybko i skutecznie. Czuła wyrzuty sumienia z powodu narażenia na niebezpieczeństwo osób najbliższych, a równocześnie nie wyobrażała sobie, że może "sypać".

Z powodu złego samopoczucia trafiła do szpitala w Wołominie i tam 3 stycznia 1983 r. tuż po obchodzie lekarskim wyskoczyła z okna na piątym piętrze. Zginęła na miejscu. Jej tragiczna śmierć wywołała oczywiście najrozmaitsze interpretacje, również takie, że została przez esbeków wyrzucona przez okno. Wersja samobójcza jest jednak najbardziej prawdopodobna. Sprawa Kryńskiej powróciła po latach. Jej przypadek został opisany w "Raporcie Rokity". Znalazła się tam krótka notatka: "J. Kryńska na cztery dni przed śmiercią została zatrzymana pod zarzutem prowadzenia nielegalnej działalności i zwolniona po ok. 48 godzinach. Po wyjściu z aresztu skarżyła się na bóle brzucha, w związku z którymi umieszczona została w szpitalu. Lekarz, który z nią rozmawiał na ok. dwadzieścia minut przed śmiercią, stwierdził, że Kryńska była zdenerwowana, więc dał jej środek uspakajający, jednak nie zauważył w jej zachowaniu nic, co wskazywałoby na zamiary samobójcze. Tam też popełniła samobójstwo, wyskakując przez okno. Prowadzone w tej sprawie postępowanie nie wyjaśniło, jakie miałyby być motywy ewentualnego samobójstwa". Tylko tyle. Natomiast we wniosku końcowym zapisano: "Sprawa śmierci J. Kryńskiej: - nie sformułowano wniosków personalnych".

Podobnie nikłe rezultaty przyniosło dochodzenie w jej sprawie podjęte przez Prokuraturę w Wołominie na początku lat 90. Przez kilka miesięcy nieudolnie prowadzonego śledztwa nie ustalono nawet personaliów przesłuchujących ją funkcjonariuszy i sprawę zamknięto.

Gdzie jest "Generał"

Kluczowe znaczenie miały dla esbeków zeznania "Suchego", aresztowanego 3 I. Trzeba dodać, że inni czołowi działacze grupy - "Grzegorz" i "Generał" ukrywali się, i tylko on posiadał pełną wiedzę o wszystkich członkach struktury. Pierwsze przesłuchanie rozpoczęli specjaliści od bicia bez zostawiania śladów. Brało w nim udział sześciu zmieniających się esbeków, w tym por. Witold Jóźwiak (tak się przynajmniej przedstawiał). Dręczenie trwało około dwudziestu godzin. To, co się wówczas działo, można bez przesady nazwać torturami. Najgorsze było bicie pałkami po piętach. Mało kto jest w stanie to wytrzymać. Toteż ujawniał im to, co i tak już wiedzieli, poza tym wskazywał błędne tropy, by zyskać na czasie.

Następne przesłuchanie nastąpiło bardzo szybko - 5 I. Trwało krócej, tylko kilka godzin. Tym razem mniej bili, ale wiedzieli już więcej i nie dali się zwodzić. W pewnym momencie por. Jóźwiak pokazał mu zdjęcie "pani Jadzi" wykonane po sekcji zwłok. Fotografia nagiej kobiety z wyraźnym śladem cięcia dokonanego podczas tej sekcji. I komentarz przesłuchującego: "To przez was tak skończyła".

Funkcjonariusze SB interesowali się głównie "Generałem", który zdążył już się ukryć. Pytali natarczywie: "Gdzie jest >Generał<" i zaraz zaznaczali, że oczywiście nie chodzi o film. Najwyraźniej go zmitologizowali i uznali za jednego z najgroźniejszych w kraju "terrorystów". Podczas drugiego przesłuchania "Suchy", będąc pewny, że ukrywający się Harasiuk i tak nie przyjdzie na spotkanie, ujawnił im kiedy i gdzie się wcześniej umówili. Widział, jak pobierają broń z szafy pancernej i ruszają na obławę. Przed wyjściem jeden z nich powiedział: "Jeśli któremuś z naszych coś się stanie, ty stąd nie wyjdziesz". "Generała" oczywiście nie zastali.

Kolejne przesłuchania były już dużo łagodniejsze. "Suchy" został przeniesiony na Rakowiecką do CAŚ. Tam przesłuchania zdarzały się rzadziej. W celi spotkał m.in. Adama Borowskiego z MRKS. Siedzieli razem trzy miesiące. W późniejszym okresie postępowania Różycki odwołał wcześniejsze wyjaśnienia i odmówił składania dalszych.

Amnestia

Dzięki postawie "Suchego" podczas przesłuchań nie było dalszych aresztowań. W tym czasie pozostałe sekcje grupy, kierowane przez Marka Gajka "Dratwę", kontynuowały działalność.

30 VII 1983 r. Wydział Śledczy Prokuratury Wojewódzkiej przygotował akt oskarżenia przeciwko 10 osobom. Zarzucono im m.in., że "w okresie od stycznia do dnia 28 grudnia 1982 r. w Warszawie wzięli udział w nielegalnym związku [...], którego celem było dokonywanie przestępstw, a w szczególności akcji o charakterze terrorystycznym wobec osób cywilnych, instytucji państwowych i partyjnych oraz kolportowanie nielegalnych wydawnictw". Nie miało to już specjalnego znaczenia, bo w tym samym czasie została ogłoszona amnestia i 5 VIII wszystkie więzione osoby znalazły się na wolności.


Włodzimierz Domagalski
w latach 80. działacz "Solidarności Walczącej".
Obecnie koordynator Encyklopedii Solidarności na terenie Mazowsza, członek redakcji Encyklopedii


Marek Harasiuk "Generał"

Ur. 17 XI 1960 w Warszawie. Absolwent Wydziału Prawa i Administracji UW (1988). Działacz NZS UW (X 1980 - XII 1981). Od III 1982 członek grupy specjalnej Komitetu Porozumienia Międzyzakładowego "Solidarność" (KPMS). Uczestnik wielu akcji ulicznych, m.in. ochrony manifestacji, ulotkowych, malowania na murach itp., akcji "zasmrodzenia" teatru Syrena (1982). Od 6 I 1983 ukrywał się, ścigany listem gończym, ujawnił się w VIII 1983. Kontynuował działalność w grupie M. Gajka "Dratwy" (1983-1984). Wraz z Piotrem Sobolewskim i in. działacz "Armenii" (1984-1989). Uczestnik akcji liczenia głosów (3x5) podczas wyborów do samorządu (1984) idoSejmu PRL (1985). Emiter Radia "Solidarność" (1987-1989). Związany z Solidarnością Polsko-Czechosłowacką, (X 1988 - początek 1989) na zlecenie Z. Janasa czterokrotnie przerzucał literaturę niezależną przez granicę na terenie Tatr Zachodnich. Członek Organizacji "Solidarność Walcząca" (1988-1990), gdzie zajmował się akcjami ulotkowymi i kolportażem m.in. pisma "Horyzont".

W latach 1988-2000 utrzymywał się z prac dorywczych z zakresu doradztwa prawnego, od 2000 adwokat. Odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi (2007).

Wróć