Wspomnienia

Wspomnienia Zenona Barejko

Zenon Barejko

Przed stanem wojennym mechanik samochodowy w zakładzie Polmozbytu na ulicy I Sierpnia.

W sierpniu 1980 roku organizowałem strajk w naszym zakładzie. Po powstaniu "Solidarności" zostałem członkiem Rady Oddziałowej NSZZ Solidarność.

Po grudniu 1981 roku, podobnie jak wiele innych osób kolportowałem krążące po zakładzie ulotki i gazetki. Zostałem ostrzeżony przez pierwszego sekretarza komitetu zakładowego PZPR Krzysztofa Krawczyka (jeśli dobrze pamiętam jego imię i nazwisko) że jestem na liście osób przewidzianych do internowania. Przy pomocy kolegów z dawnej KZ zostałem skierowany na miesięczne szkolenie zawodowe w Bydgoszczy i afera jakoś ucichła. Wróciłem do kolportażu. W jakim momencie dostałem wiadomość że interesuje się mną ktoś ze Stalindradzkiej i tak poznałem Bogdana Sawickiego. Pamiętam jakieś spotkania w Pruszkowie, ale gdzie i u kogo nie mogę sobie przypomnieć. 3 maja 1982 roku mundurowi milicjaci wyciągnęli mnie z demonstracji, przewieźli przez kilka komisariatów i w efekcie wylądowałem chyba na Okrzei. Kolegium i wyrok trzech miesięcy z zamianą na grzywnę. Ktoś zapłacił, pewnie ludzie z Komitetu Prymasowskiego. W kilka dni później wzięto mnie z domu i zawieziono na Cyryla i Metodego. Przesłuchania i propozycja współpracy, interesował ich Polmozbyt. Nic z tego nie wyszło i po dwóch dniach byłem wolny.

31 sierpnia 1982 roku znalazłem się w grupie Bogdana Sawickiego działającej w okolicach kościoła św. Barbary. Osłaniałem ucieczkę Lucyny Kalinowskiej. Bogdan wciągnął mnie do transportów. Obstawiałem moim maluchem jakiś zrzut w okolicach Pruszkowa. Po tym odbiorze poznałem Janusza Ramotowskiego "Przema". Pamiętam że spotkaliśmy się na dworcu Śródmieście.

Razem z "Przemem" odbieraliśmy jakąś potworną ilość starych ubrań z jakiegoś klasztoru i upchaliśmy to na Ursynowie i w Otwocku. Zacząłem organizować zaplecze na terenie Otwocka. Wciągnąłem do współpracy Janinę Fijas "Jagnę" i Zygmunta Gizińskiego, "Miśka" z Aleksandrowa i "Rudego" z ulicy Sosnowej w Otwocku. W Śródborowie zorganizowałem sobie magazyn gdzie chowałem jakieś radiostacje i pistolety gazowe. Byli jacyś inni ludzie, ale ich nie pamiętam. Zajmowałem się głównie rozwożeniem sprzętu. Pamiętam jakieś wrzuty dla poligrafii "Teosia" na ulicę Żelazną i na Ursynów. Były jakieś wrzuty na Smolną. Przed którymiś świętami rozwoziłem jaieś prywatne paczki. Gdzieś dostarczałem jakąś potworną ilość kaset. Wtedy poznałem Jacka Gniadka z Józefowa. Jego dom i warsztacik służył wtedy za "śluzę" między magazynem a odbiorcą.
Rozwoziłem "towar" swoim maluchem i pożyczanym od kolegi "Tarpanem"."Przem" zaproponował mi przerzut "bibuły" do Paryża. Robiliśmy to we trzech - "Przem", ja i "Jacek", zmienając się co tydzień w naszych podróżach do Kutna i z powrotem. Moja żona Ala zaczęła podejrzewać że mam jakąś kochankę z którą systematycznie się spotykam. Trwało to do czasu, aż "nakryła" mnie w czasie preparowania przesyłki przed wyjazdem. W końcu ten "kanał" wpadł.

W tym czasie nawiązałem kontakt z Józefem Bobkiem i Michałem Janiszewskim z Unii i zorganizowałem dla nich drukarnię. Drukował Zygmut Giziński. Przed wyjazdem "Przema" z kraju dostałem od niego kontakt na Konrada Bielińskiego "Kundzia" i na magazyn u Ewy i Krzyśka Kuranów w Aleksandrowie. Razem z "Przemem" obierałem jego ostatni transport w okolicach Aleksandrowa.

Po wyjeździe "Przema" RKW Mazowsze straciło trasporty. Rozwiozłem resztę towaru i poprosiłem Kundzia o "nowy przydział", szczególnie że Unia była już rozbita przez SB - siedzieli i Józek Bobek i Michał Janiszewski. Dostałem kontakt na "Nową" i "Przedświt". zorganizowałem pracujące rotacyjnie drukarnie: Szczecińska w Otwocku, Mickiewicza w Otwocku, i przy Świerczewskiego w Otwocku. (Pamiętam że tam wpadł do jakieś dziury w piwnicy Piotr Mazurek, tak że wystawały mu tylko nogi.) Były jakieś lokale w Aninie, Aleksandrowie, Duchnowie i Zielonce. Stworzyłem introligatornię na osiedlu Stadion w Otwocku i w Warszawie na Ochocie. Sporadycznie drukowałem u Jacka Gniadka w Józefowie, ale ciągle wykorzystywałem ten lokal jako magazyn papieru i śluzę między drukarnią a odbiorcą. Rozwoził jakiś "Grzesiek" z Bródna. W Nowej nosiłem pseudonim "Mikrob". Udało się nam przetrwać bez wpadek. Z osób mi biskich została aresztowna tylko "Jagna".

Wyjechałem do Francji na przełomie 1988-89 roku zostawiając "gospodarstwo" Zygmuntowi Gizińskiemu. Do Kraju wróciłem w 1993 roku.

Zenon Barejko

Wróć